20/05/2023
Z pieśni o Zawiszy Czarnym!
"ZNAĆ WOJOWNIKA TAK WYBITNEGO TO DUMA I PRZYWILEJ NASZ"
"Nie zakochuj się w sukcesie, zakochaj się w procesie dochodzenia do sukcesu." Puwal
"Jak pracujesz to pracuj na 100%, jak odpoczywasz to odpoczywaj na 100%."
"Fokusujesz się na tym co robisz w tej chwili."
"Perfekcjonizm rozwala zespoły"
"Trzeba być profesjonalistą"
"Prawa otwarta, flashbang."
NEMO EST CASU BONUS!!!
AUTENTYCZNOŚĆ!
JW 2305
Operator 594
SOF Project Krzysztof Puwalski
Co się stanie, gdy do jednego worka wrzucić grupę charakternych indywidualistów i kazać im działać jak drużyna? No, może być bardzo różnie.
W moim przypadku to wydarzyło się w szkole oficerskiej. Trafiali do niej żołnierze zawodowi z różnych jednostek i byli dzieleni na z grupy, które przez całą naukę miały działać razem. Byłem już wtedy w GROMie i trafiłem do grupy, którą tworzyli sami żołnierze z podobnych jednostek, czyli oprócz GROMu także z Lublińca i z FORMOZY. Nie wiem, czy wiecie, ale na co dzień żołnierze z tych jednostek trochę ze sobą konkurują, żartują z siebie nawzajem (mniej lub bardziej wyrafinowanie, często ostro 😉 ). Tymczasem przyszło nam działać razem. Jako tzw. starszy grupy miałem pewne obawy, jak nam to wyjdzie, skoro zwykle wolimy rywalizować.
Codzienność szkoły oficerskiej nieco nas zaskoczyła, bo okazała się bliższa zwyczajom wojsk konwencjonalnych niż tym, do których przywykliśmy u „specjalsów”. Więcej było tam podporządkowania, mniej przestrzeni na indywidualne działanie. Szybko okazało się, że nie ma miejsca na własne poranne ćwiczenia, tylko jest wspólna zaprawa, nie ma naszych mundurów, tylko takie samo umundurowanie dla wszystkich itd. A jednak, pomimo tego ujednolicenia, zachowaliśmy pewną szczególną dla wojsk specjalnych postawę i na tym zbudowaliśmy naszą grupę. Zgraliśmy się i działaliśmy razem, co na początku wydawało mi się niemal niemożliwe. W drużynie łatwiej było nam znosić trudne, a czasem i absurdalne sytuacje. Wspieraliśmy się przez cały czas niełatwej nauki w szkole oficerskiej. Co nam dało działanie w zespole? Cóż, cała nasza ekipa na zakończenie szkoły na około 130 absolwentów była w pierwszej dziesiątce najlepszych, łącznie z pierwszym miejscem. 🥇🥇🥇
Zgrany zespół działa w oparciu o pewne wspólne wartości – jak my w szkole oficerskiej. W tworzeniu zespołów niezwykle ważne są też zaufanie i szacunek. Dzięki temu można budować relację, w której możliwe jest także popełnianie błędów – bo jest na nie przestrzeń. Wspólne doświadczenia pomagają budować więź, a działanie z dobrymi intencjami wobec siebie ją wzmacnia. Mówiłem o zespole w szkole oficerskiej, ale to samo dotyczy zespołów na misjach, ale też w pracy czy w rodzinie. Rodzina to też zespół, na który składają się jednostki z różnymi potrzebami i osobistymi celami, ale w rodzinnej drużynie mogą znaleźć dla nich wsparcie. W zespole zawsze odzywają się indywidualne różnice i tarcia, ale nie warto tracić energii na ich podsycanie. Tę energię lepiej przekierować na „walkę” z tym, co na zewnątrz, nie z tym, co w środku. Albo o to, co jest wspólnym celem.
Na kursie podstawowym w GROM czekał nas bardzo ciężki egzamin z czarnej taktyki. Odbywał się w legendarnym wręcz miejscu – Pstrążu. To miasteczko-widmo po opuszczeniu przez wojska radzieckie, stało się poligonem GROMu. Na tym końcu świata mieliśmy zmierzyć się z egzaminem, którego stawką było być albo nie być w zespole bojowym. Czyli z naszej pespektywy – to była gra o wszystko, zresztą jak każdy egzamin na kursie podstawowym. Startowaliśmy do niego całym rocznikiem, ale egzamin zdawaliśmy w swoich sześcioosobowych sekcjach. Tworzyliśmy zgrany zespół, który razem już sporo przeszedł na poprzednich etapach kursu podstawowego i który wzajemnie się wspierał. Każdy w czym innym był dobry, coś innego potrafił, coś mu się sprawdziło. Wymienialiśmy się tą wiedzą, podpowiadaliśmy sobie sprawdzone techniki i patenty przy konfiguracji wyposażenia. Po drodze każdemu zdarzały się potknięcia czy błędy, ale nie rozwodziliśmy się nad nimi. Działaliśmy razem i skupialiśmy się na jak najlepszym przygotowaniu do egzaminu. I to była najlepsza taktyka, jaką mogliśmy przyjąć.
W szkole oficerskiej stworzyliśmy zespół oparty o wspólne wartości, na kursie podstawowym łączył nas przede wszystkim cel. Można znaleźć także inne spoiwa tworzące wspólnotę, ale te dwa uważam za kluczowe i najważniejsze – dlaczego warto dbać o ducha drużyny? Bo zwykle razem jest łatwiej. Doceniam to, że w zespole można liczyć na czyjeś umiejętności, tzn. nie trzeba być specem od wszystkiego, bo można skorzystać z wiedzy innej osoby. To dlatego zespół może często osiągnąć więcej niż jednostka.
Nawet indywidualiści muszą czasami grać zespołowo, lepiej więc się tego nauczyć i czerpać korzyści z bycia w drużynie.