21/03/2022
Kim właściwie jestem?
Wiesz drogi kompanie, młodość nosiła mnie po przeróżnych zakątkach naszego wspaniałego Imperium. Rodzinną wioskę odwiedzam jeszcze czasem, aby zmówić modlitwę do Morra w intencji najbliższych. Wieś Grimbergen leży na trakcie pomiędzy Wolfenburgiem a Grunackeren. Przepiękne miejsce, położone nad urokliwym jeziorem w akompaniamencie kwiatów i dostojnego lasu. Byłeś tam kiedyś? Koniecznie spróbuj lokalnego piwa, jest wyborne.
Pytasz więc, co robię z Fizylierzy z Ferlangen?
Ha! Zabawna historia. Najukochańszy Sigmar od lat prowadzi mnie w różnorakie miejsca. I tak, całkiem zresztą niedawno, jego ścieżki doprowadziły mnie do tego wspaniałego oddziału. No… może nie dosłownie, ale… no dobrze, powiem Ci. Obudziłem się na jednym z ich wozów, akurat wybierali się do koszar na manewry. Całe szczęście że zabrali mnie ze sobą, strach pomyśleć co spotkało by mnie w tym lesie. Ranny? Ależ skąd, trochę za dużo toastów w intencji bogów i właściwie sam nie wiem, jak się na tym wozie znalazłem. Ale widać i oni czuli w tym wszystkim rękę boga, skoro na wóz mnie zabrali.
A same manewry?
Muszę przyznać, że oddział robi niesamowite wrażenie. Strzelają fantastycznymi fuzjami, zresztą sam miałem przyjemność wypróbować. Gdyby tak je jeszcze dopracować, poprawić, to każda potyczka byłaby zwycięska. Przyszłość należy do technologii, pieniędzy i… a tak, i bogów oczywiście! Z tymi pieniędzmi może bywać różnie.
Mają tam takiego skrybę, skarbnika czy tam zarządcę – Shafta – strasznie kręci z kasą. Wprowadził jakiś „obrót bezgotówkowy”. Nie, nie pytaj co to znaczy, bo sam do końca nie jestem pewien. Zrozumiałem jedynie, że żołdu to oni za szybko nie zobaczą. Więc skrzętnie zaintonowałem, że żołd to mi się nie należy, ale ofiary Sigmarowi trzeba składać! Mam nadzieję że będą bogobojni. Maciej Kurek
Nad całością grupy czuwa Pani Kapitan Klara von Grimmfeld. Bardzo miła kobieta, potrafi połączyć rygor oddziału z troską o to, by każdy czół się dobrze. Miała co prawda parę kłopotów z jakimś tam hrabią czy baronem, ale szybko udało nam się spacyfikować gościa i już nie panoszył się jak paw, ale o tym za chwilę… Joanna Studzińska
Na wozie jechałem razem z Victorem Donhoffem, doświadczony to wojak i ciekawa persona. Sporo rozmawialiśmy, właściwie to ja wypytywałem o to jak taki oddział wygląda, czym się zajmuje i na kogo lepiej uważać. Doradził, opowiedział i nawet kolejkę wychylił! Daniel Wiktorowicz
Samym treningiem zajmował się głównie Rein Brunnen – chyba najpoważniejszy z członków oddziału, ale dobrze wiedzieć, że wśród tych barwnych i miłych postaci jest ktoś, kto w razie potrzeby potrafi pokazać jak działa prawdziwy żołnierz Ostlandu! Krzysiek Studziński
Całość wydarzenia zwieńczył ślub! Już dawno obrządku nie przeprowadzałem, mam nadzieję że byli zadowoleni. A ślubu udzielałem Shaftowi i „Żonce”, imię jej było bodaj Wolfina. Dobrze się z nią gawędziło, sporo przeklina i równa z niej babka! Ann Maria Kurek
W trakcie uczty zaś zagubiłem gdzieś łyżkę należącą do Adalberta – bardzo miły i towarzyski członek oddziału, zresztą wspominał też że jest religijny, może więc wesprze czasem jakąś ofiarą biedną zakonną sakwę. Muszę nad tym popracować, ale chyba bliżej mu do Morra aniżeli Sigmara. Filip Wróblewski
Wspominałem wcześniej o baronie? No więc jego zdemaskowaniem zajęła się Pisia z Gongolina. Nowa członkini Fizelierów, bardzo obrotna i rozmowna osoba. Zdecydowanie warto jest mieć w niej sojusznika, ale za wiele opowiedzieć Ci nie mogę. No dobra, może za chwilę, ale polej jeszcze… Bardzo młoda, drobna ale niezwykle skuteczna w powierzonych jej misjach. Ciekawe jak dalej potoczą się jej losy! Marcelina Kieroń
A przy stole polewała także Renea Von Fasse. Częstowała świetnym trunkiem, aż byłem zazdrosny! Ale spokojnie, i tak uważam że mój był lepszy. Moje zawsze są najlepsze! Renea to prawdziwy żołnierz, skuteczna, zdyscyplinowana – kolejna po Brunnenie która chyba faktycznie czuje powołanie. Ale wiesz… to dopiero pierwsze dni naszej wspólnej podróży. Renata Skowrońska
O kulinariach, różnorakich strawach i napitkach z regionów dane mi było rozmawiać także z Artiomem z Kislevu. Miły to wojak, dobry kompan do rozmów i jeszcze lepszy do kieliszka. Opowiadaj o jednej takiej obwoźnej garkuchni, co świetnie karmi gdzie tylko się pojawi. Nie mogę doczekać się, aby spróbować efektów ich pracy. Może Artiom załatwi dobrą cenę, gdy nadarzy się okazja? Krzysztof Szafrański
A ten baron? Przypomniałem sobie, to nie baron. To Hrabia von Besserdeutch, który hrabią okazał się nie być, tylko przebierańcem. Ale powiem Ci… niezły z niego aktor. Ja się nabrałem, słowo daję, i długo wierzyłem że może narobić kłopotów całemu oddziałowi. O szczegółach opowiem Ci przy następnym spotkaniu, nie wiadomo kto i gdzie słucha. Ale „hrabia” sypnął nieco do biednej zakonnej sakwy, więc będę mu przychylny przy następnym spotkaniu.
A co dalej? Cóż, to jest wiadome jedynie Sigmarowi… Hubert Kwatek
Frater Gustav