Xander Knox
Jeszcze na początku XX stulecia wieść o tej niezwykłej postaci niosła się między ludźmi z werwą. Dopiero niepokój zbliżającej się wojny przekierował uwagę artystów, salonowych mówców i bywających w świecie chłopów z zagadki KXa na bolączki przedwojennej i potem wojennej codzienności. Choć w kilku miastach jeszcze dziesiątki lat później dało się słyszeć pogłoski o klątwie i prz
epowiedniach maga, opowieści snute były bardziej jako sposób na wywołanie rumieńców zgrozy lub dreszczy na ciele, aniżeli próby dociekania prawdy. Wiadomo, że pochodził z rodziny szlacheckiej. Zrodzony został jako jedyny owoc miłości dwojga nieco już starszych małżonków. Ojciec był malarzem, a o matce wiadomo tyle, że zmarła podczas porodu, zdążywszy jedynie nadać dziecku imię — Xander
Całe dzieciństwo spędził na wsi pod Sybinem, zamieszkując rodzinny dworek po matce. Xander od początku był cichym, wrażliwym, wiecznie zamyślonym i bardzo intrygującym chłopcem. Od najmłodszych lat, przejawiały się u niego dość nietypowe zachowania, co zauważali nauczyciele, sąsiedzi i nieliczni krewni. Gdy dojrzał i osiągnął wiek męski, wyszedł z domu i nigdy już do niego nie powrócił. Podobno zabrał ze sobą tylko notes, owoc i ...drewniany bączek, który wyrzeźbił mu niegdyś ojciec. Starzec podarował zabawkę chłopcu, mówiąc: „Mundus Vult Decipi Ergo Decipatur”. Dokładnie nie wiadomo gdzie młodzieniec bywał i czym się imał, nim dotarł do Wiednia. Tam podjął angaż u najlepszego wtedy introligatora w mieście, ponoć spokrewnionego z samym Hieronimem Wietorem, sztukmistrza Baudellarda. Poznawał ludzi i obserwował ich codzienne życie, skrupulatnie notując przywary, rozpisując systemy zachowań oraz liczne uwagi o obyczajowości i rozmaitych skłonnościach. Jako że pracodawca Xandera cenił dokładność, fach i małomówność tajemniczego młodzieńca, przyjął go do jednej ze swych kamienic, pozwoliwszy zamieszkiwać mansardę z oknem na pobliski park. Baudellard miał ponoć siedem córek i czterech synów (z czego czasów powojennych dożyło jedynie kilkoro). Najmłodsza z jego pociech, nieco niesforna i niepokorna Chloe, marząca o zostaniu pisarką, zafascynowana tajemniczym przybyszem Xanderem, skradała się codziennie na jego poddasze, podziwiając księgi, które często kończył już po pracy. Młodzi pokochali się i niemal od razu stali się nierozłączni. Ich miłość była sprzeczna z konwenansami i nie została zaakceptowana przez rodzinę dziewczyny. Xanderowi nakazano przeprowadzkę i pozbawiono go pracy. Chloe odeszła wraz z nim. Natura młodego mężczyzny targała nim od miejsca do miejsca, od profesji do profesji; nie wiedział czego pragnie w życiu. Żeby dorabiać, zaczął kraść. Ale nie były to zwykłe kradzieże. Stał się kieszonkowcem. Podobno zobaczył niegdyś w barze, jak pewien mężczyzna okradł z zegarka innego. Ów złodziej spotkał się z nim wzrokiem, dając do zrozumienia, że ma milczeć. Prawdopodobnie od tamtego momentu KX sam zaczął praktykować sztukę kieszonkostwa, która dzięki ponadprzeciętnej zręczności, wychodziła mu mistrzowsko. Podobno wtedy też, już poślubiona Chloe, zaczęła zauważać u męża dziwne, zupełnie niezrozumiałe umiejętności. Raz w przypływie szoku i fascynacji opowiadała starszej siostrze Joanne o rzekomych hipnozach, w jakie jej luby potrafi wprawiać ludzi. Jednak gdy siostra zaczęła dopytywać, Chloe opamiętała się i zamilkła na ten temat już na zawsze. Jednak roztropna Joanne starała się łączyć fakty i szerzyła w rodzinie informacje, jakoby Xander wykorzystywał nadprzyrodzone moce i umiejętności do okradania ludzi, a raczej namawiania ich do zrzekania się części majątku na jego korzyść. Odnotowano bowiem kilka takich przypadków — pechowcy oddawali dobrowolnie KX'owi drogocenne przedmioty, a po całym zdarzeniu nie wiedzieli, dlaczego tak się działo. Wszyscy jednogłośnie orzekali, iż nie pamiętają dokładnie, co się wydarzyło. Hrabia Vincent, któremu niegdyś obiecano za żonę Chloe, podobno nawet postradał zmysły, gdy uświadomił sobie, że jakimś postępkiem Xander wyłudził od niego sznury pereł i szmaragdową kolię, która przypaść miała na własność poślubionej przez hrabiego kobiecie. Wiadomo też, że przez większość życia Xander pisał pamiętnik. Znajdowały się w nim jego przemyślenia i analizy oraz bieżący opis jego życia. Opisywał, pieścił słowami wszystkie wspomnienia i wspólne chwile z żoną. Pewnego dnia na targu w poszukiwaniu kolejnych książek, znalazł księgę poświęconą magii. Zaczął praktykować techniki, których się z niej nauczył i postanowił podjąć próbę występów publicznych. Wykorzystywał pseudonim artystyczny stworzony z pierwszych liter jego imienia i nazwiska [ K + X = KX ]. Od tamtego momentu, mało kto słyszał o Xanderze. KX z czasem zaczął interesować się czarną magią i mediunizmem. Społeczeństwo zaczęło go postrzegać jako osobę nawiedzoną lub szaloną, a przy tym nawet niebezpieczną. Przerażał i zachwycał swoich widzów jednocześnie. Podobno nawet sam cesarz był ciekaw legendarnych już wtedy umiejętności KX’a, ale z powodu zamieszek i napięć społecznych, nie doszło nawet do planowanej audiencji. Inne podanie mówi jednak, że władca spotkał się po kryjomu z magikiem pod osłoną nocy, w jednej z dworskich oficyn, gdzie KX odgadł skrywane lęki Franciszka Józefa i przepowiedział jego przyszłość (łącznie z wróżbą rychłej śmierci). Ale prawdopodobnie były to jedynie pogłoski. KX, mimo napięć społeczno-politycznych, kontynuował pokazy, jeżdżąc po świecie wraz z żoną. Bywał przyjmowany przez prostych ludzi i przez elity, na dworach, na ulicach miast i w salonach. Jednak mieszkańcom wsi, którą zamieszkiwali wiecznie zakochani Knoxowie, nie podobały się praktyki KX’a. Bali się oni klątwy, jaką w ramach kary za magię miałby zesłać na nich Bóg. Miejscowi szykanowali KX’a, grozili mu i przeklinali, błagali o zakończenie czarnych praktyk i truchleli pełni trwogi. W końcu zaczęli wykazywać agresję, wszczęli bunt, który szybko zaowocował serią niefortunnych dla KX’a zdarzeń. Najpierw odebrano mu dom, uznając za miejsce przeklęte — wyburzono go. Podobno dziś na zgliszczach budynku stoi podmiejski oddział szpitala psychiatrycznego. Choć i co do tego można mieć szereg wątpliwości — jeszcze w latach pięćdziesiątych XX wieku, wielu zarzekało się, że wie dokładnie gdzie stał dom KX’a, wskazując jednak zupełnie inne miejsca, w zupełnie innych rejonach podmiejskich. Pewne jest natomiast, że włości Knoxów przepadły, a nawet dzieciom zabraniano wspominać budzących niepokój sąsiadów. Następnie małżeństwo wygnano również z miasta, które przestało już być dla nich bezpieczne. Wszystko to było jednak jedynie preludium do najgorszego, co miało nadejść. W roku 1898 zamordowano żonę cesarza Elżbietę Bawarską, co przyniosło ogólną żałobę i strach wśród ludzi. Coraz liczniejsze stały się uliczne zamieszki, które spowodowały największą tragedię życia KX’a. Wiódł on wtedy wraz z żoną życie tułacze, pomieszkując jedynie tu i ówdzie. Ostatnią stałą przystanią Knoxów był ich maleńki antykwariat, prowadzony na obrzeżach miasta. To tam właśnie, feralnego dnia, Chloe jak co dzień udała się po zakupach na targu. Nikt nie podejrzewał, że to stara pomarańczarka, będzie ostatnim świadkiem łagodnego uśmiechu ukochanej KX’a. Ten, zaniepokojony długą absencją żony, począł jej szukać. Szybko skierował swe kroki w stronę antykwariatu. Wyłamany zamek w drzwiach i rozbita szyba nie zwiastowały niczego dobrego; widok, który magik zastał w środku, złamał mu serce i odmienił życie już na zawsze. Wśród starych ksiąg, porozrzucanych po całej powierzchni niewielkiego pomieszczenia, leżała ona, dzieląc czerwienią krwi pożółkłe karty ksiąg. Ruch powietrza wprawił kartki książek w koszmarny, najsmutniejszy taniec na świecie. Chloe dokonała żywota w wyniku 5. ran ciętych, zadanych najpewniej przez rozwścieczonego przeciwnika magicznych praktyk KX’a. Przynajmniej tak mawiano w okolicy. Stróże, którzy przybyli na miejsce zdarzenia, opisywali ponoć przejmujący widok tulonego martwe ciało ukochanej mężczyzny w iście spektakularnej scenerii. Poplamiony krwią papier, ogrom porozrzucanych książek, których stronice wprawiane w ruch wachlarzem nieustannie otwieranych i zamykanych z powrotem drzwi, zdawały się szemrać między sobą i szeptać złowrogo. Uwagę gapiów przykuły też ponoć znajdujące się gdzieniegdzie na podłodze mandarynki, które kobieta zdążyła zapewne przynieść z targu, a które na skutek zawieruchy wyturlały się z przewróconego kosza. Nie wiadomo gdzie KX pochował żonę. Zamilkł wtedy niemal zupełnie, przemawiając jedynie po latach podczas widowisk. Od feralnego dnia śmierci Chloe, ludzie, spotykając KX’a, zaczęli zauważać przy nim coraz częściej towarzyszącego mu kruka, co budziło jeszcze większe sensacje wokół postaci maga. Przez kilka lat o KX’ie nie słyszał nikt. Nikt nie wiedział, co się z nim stało, gdzie odszedł i co począł ze swym żalem i miłością, która płonęła w jego sercu. Dopiero jakieś trzy lata przed wielką wojną, wiedeński światek obiegła wieść, że KX powrócił. Jeszcze bardziej mroczny i tajemniczy niż wcześniej. Jak się później okazało, zaplanował swoją pierwszą i zarazem ostatnią wielką trasę po Europie. Odwiedził kolejno pięć miast, choć podróżował do nich niby okrężnymi drogami, wracając się czasem, zmieniając kierunek nie wiadomo po co. Dopiero później, jeden z kronikarzy patrząc na mapę, oblał się zimnym potem, gdy spostrzegł pięcioramienną gwiazdę, która powstawała po połączeniu pięciu miast, wstęgą podróży maga. Były to: Dania, Francja, Czechosłowacja, Wielka Brytania, Włochy. Co niezwykle istotne, każdy z pięciu pokazów miał inny motyw przewodni, choć tak samo wprawiał publiczność w osłupienie, strach i podziw. Pięć motywów dotyczyło pięciu żywiołów: Powietrza, Ziemi, Ognia, Wody i Ducha. Podczas spektaklu spod znaku Ognia KX podobno płonął na scenie żywym ogniem, który jednak wcale go nie trawił. Ludzie uciekali z teatru, przeczuwając, że mają do czynienia z siłami, których nie są w stanie pojąć. Po tym widowisku zniszczono wszystkie afisze, zakazano wszelkich komentarzy, tłumiono pytania, chciano jak najszybciej wymazać z pamięci ludzi to, co przecież widzieli na własne oczy. Obawiano się spanikowanego i czującego się w niebezpieczeństwie tłumu, dlatego też zakazano KX’owi ponownego występu w kraju. Nikt jeszcze nie wiedział, że mag wcale nie miał zamiaru tam wracać. Jednak to, co wydarzyło się podczas finału ostatniego spektaklu (”Duch”), nie dało się ani opisać, ani pominąć milczeniem. Każdy świadek opuszczał teatr w szoku, zdumieniu i wzruszeniu. Ludzie nie potrafili opisywać tego, w czym dane im było uczestniczyć. Cały spektakl podobno przypominał misterium miłosne (tak nawet został nazwany przez jednego reportera, obserwującego widowisko). KX mówił niewiele, ale dla wszystkich było jasne, o czym mówił — szczególnie jakiś czas po zakończeniu spektaklu. A przemawiał o wielkiej miłości i wielkiej rozpaczy, o bólu i tęsknocie oraz radości z ostatecznego spotkania. Na scenie pełno było mandarynek (podobno dopiero po kilku tygodniach dociekliwy skryba połączył fakty z okolicznością tragicznej śmierci ukochanej maga). W finale spektaklu nie wiadomo skąd zaczął pojawiać się dym, jakby mgła, w której coraz mniej widoczny KX ukłonił się, a następnie wyciągając dłoń do publiczności, rozmył się we mgle, rozpraszanej energicznymi ruchami skrzydeł kruka, który pojawiał się w miejscu maga. Po sali rozniosło się głośne i przerażone westchnienie. Publiczność zamarła i długo jeszcze nie opuszczała miejsc, domagając się powrotu KX’a, nawołując go — niestety — nadaremnie. Rok przed wybuchem wielkiej wojny każdy znał, choćby szczątkowo historię KX;a, przerabianą nieraz wedle potrzeb przez snujących opowieści. Po zniknięciu zrozpaczonego kochanka mówiono, że zaprzedał duszę diabłu, by połączyć się z ukochaną. Inni prawili, że od początku KX był demonem. Przypisywano mu nieraz klątwy nieszczęśliwej miłości, przerwanej śmiercią jednego z kochanków. Podobno po swoim zniknięciu ukazywał się ludziom znienacka, przybierając różne postaci, raz to kruka, raz tajemniczego wędrowca w czerni. Niektórzy długo wyczekiwali powrotu maga, wierząc, że ta historia jeszcze się nie zakończyła.