Na progu - rytuały przejścia, warsztaty, ceremonie świeckie

Na progu - rytuały przejścia, warsztaty, ceremonie świeckie Rytuały przejścia towarzyszyły nam niemal od zawsze. Służyły oswojeniu zmiany, która dokonywała się w życiu osoby i całej społeczności.
(4)

Prowadzę i pomagam zaplanować rytuały przejścia (inaczej ceremonie świeckie lub humanistyczne), towarzyszące ważnym momentom Twojego życia: powitaniu dziecka, ślubowi, wkraczaniu dzieci w dorosłość czy pożegnaniu bliskich osób. Były z ludźmi w najważniejszych momentach ich życia: przy narodzinach dziecka, wkraczaniu w dorosłość, zawieraniu małżeństwa, wkraczaniu do grup społecznych i zawodowych, a

wreszcie przy śmierci. Pomagały przygotować się psychicznie i duchowo do pełnienia nowych ról społecznych. Dawały narzędzia, które pozwalały te role oswoić i zrozumieć. Zapewniały uczestnikom i uczestniczkom poczucie wspólnoty i wsparcia ze strony rodziny, klanu, innych kobiet lub mężczyzn, mieszkańców tej samej wioski. Sprawiały, że w osoba nie była w procesie zmiany osamotniona, bo otaczały ją ramiona, wiedza i doświadczenie całej społeczności. Dziś potrzebujemy obrzędów przejścia tak samo jak dawniej, a może nawet odrobinę bardziej? Potrzebujemy symboli, słów i metafor, które pomogą nam przejść przez proces życiowej zmiany, odnaleźć się w niej i spotkać się w niej z ważnymi dla nas osobami. Rytuały przejścia są dla wszystkich. Mogą wynikać z potrzeby duchowości, pełniejszego i głębszego doświadczenia ważnej dla nas zmiany albo po prostu z chęci celebrowania ważnych chwil w życiu w wyjątkowy, wybrany przez siebie sposób. Współczesne obrzędy przejścia bywają też określane mianem ceremonii świeckich lub humanistycznych. Nieważne, jak je nazywamy. Ważne, że działają i dają uczestniczącym w nich osobom to, czego szukają. Jestem po to, by pomóc Ci zdecydować, jak będzie wyglądał Twój rytuał przejścia i pomóc go przeprowadzić zgodnie z Twoimi potrzebami i oczekiwaniami. Doradzam, podpowiadam, towarzyszę. Pomagam dobrać właściwe środki wyrazu do tego, co czujesz. Prowadzę ceremonie: powitania dziecka, wkraczania w dorosłość, ślubne oraz związane z pożegnaniem bliskich osób. Jako uzupełnienie dla działań rytualnych, prowadzę także warsztaty przemiany. Działania rękodzielnicze stanowią w nich punkt wyjścia do spotkania z samą/samym sobą - swoimi marzeniami; obawami; tym, co nas wzmacnia i tym, co stoi na przeszkodzie do realizacji pragnień i celów. Jeśli masz pytania albo chcesz dowiedzieć się więcej, napisz do mnie maila lub zadzwoń.

Choć najczęściej możecie przeczytać tu, jak piszę o pożegnaniach, stracie, śmierci, żałobie (bo też uważam, że w tym obs...
16/11/2024

Choć najczęściej możecie przeczytać tu, jak piszę o pożegnaniach, stracie, śmierci, żałobie (bo też uważam, że w tym obszarze najwięcej jest do zmiany), to ceremonie przejścia, które z Wami przygotowuję, obejmują różne ważne życiowe „progi”. Czasem te pozornie łatwe do ominięcia, jak ślub po kilku latach wspólnego mieszkania, które także było zwieńczeniem znajomości trwającej od dawna.

A jednak za samą wolą dostrzeżenia zmiany i przyjrzenia się temu, co ze sobą niesie, idą wspomnienia, historie, osoby, miejsca, przedmioty. Jak choćby pierścionek z koralików, który pewien chłopak dał dziewczynie na obozie harcerskim w trakcie organizowanego dla zabawy ślubu obozowego. I który to pierścionek stał się potem, w trakcie ich ceremonii ślubnej wyrazem tego, co za nimi, tych niegdysiejszych początków i końców, a następnie ustąpił miejsca obrączce dostarczonej przez psiego członka rodziny.

Moja rola polega przede wszystkim na słuchaniu tak, by wychwycić sens całości i jednocześnie nie uronić detali. By pozwolić wybrzmieć temu, co wzniosłe i codzienne, co jednostkowe i wspólne. A później skleić z tego wraz z Wami całość, w której się odnajdziecie i która będzie prawdziwa w odniesieniu do Was i niedająca się skopiować ani przełożyć na nikogo innego, na inny czas i inne miejsce.

Tym bardziej mi miło, że potem jak w przypadku Oli i Kuby dostaję od Was takie piękne podsumowanie tego procesu, do którego mnie zaprosili:

🔹 „Chcielibyśmy serdecznie podziękować Monice za wspaniałą ceremonię zaślubin, którą mieliśmy zaszczyt przeżyć dzięki tej niesamowitej osobie! Od samego początku czuć było ogromne zaangażowanie i troskę, by ten dzień był wyjątkowy, pełen emocji i dopasowany do naszej unikalnej historii. Sposób, w jaki opowiedziała o nas i o naszej drodze do siebie oddał dokładnie to, kim jesteśmy jako para. Ceremonia wyraziła wszystko co chcieliśmy przekazać, połączyła rodziny, pamiętając też o ważnych osobach i zwierzętach, których nie mogło z nami być. Z wielkim wyczuciem uwzględniła wszystkie wartości, które są dla nas tak ważne, dzięki czemu ceremonia była nie tylko pięknym, ale też bardzo osobistym i wzruszającym przeżyciem. Wszyscy goście, od rodziny po przyjaciół, byli pełni podziwu dla profesjonalizmu i empatii, jakie wniosła do tego wydarzenia. Dziękujemy z całego serca za stworzenie ceremonii, która była nie tylko formalnością, ale również prawdziwym odzwierciedleniem naszej miłości.” 🔹

A na zdjęciach kilka migawek z ceremonii autorstwa Paula Kalias Photography.

🔹 "Listopad jest dla mnie czasem szukania równowagi między tym, co chciałabym zrobić, a tym, na co starczy mi sił i zaso...
13/11/2024

🔹 "Listopad jest dla mnie czasem szukania równowagi między tym, co chciałabym zrobić, a tym, na co starczy mi sił i zasobów. Od pogrążonej we śnie ziemi uczę się, że aktywność nie może trwać w nieskończoność, że braków światła nie nadrabia się brakami snu, a cisza i ciemność są tak samo potrzebne jak gwar i światło. Żałoba bywa (choć nie zawsze jest) takim właśnie listopadem, kiedy potrzebujemy skupić się na wnętrzu, dać sobie czułość i uważność oraz wydatkować siły tak, by nie nadwerężyć kruchej równowagi między zawieszeniem a trwaniem. Tyle tylko, że w tej potrzebie zstąpienia do wnętrza i poszukania siebie po stracie, często pojawia się słowo, które wiele potrafi zepsuć, a mianowicie: >>muszę

Z Martą Zdanowską z Dom Literatury w Łodzi rozmawiałyśmy o zmarłych, którzy nie chcą "spoczywać w pokoju", o subtelnym i...
03/11/2024

Z Martą Zdanowską z Dom Literatury w Łodzi rozmawiałyśmy o zmarłych, którzy nie chcą "spoczywać w pokoju", o subtelnym i ulotnym języku znaków, do którego odczytania nie mamy kulturowych narzędzi, a także o "ontologicznych uchodźcach". A jako inspiracja do rozmowy posłużyła nam książka Vinciane Despret "Wszystko dla naszych zmarłych".

Zachęcam Was do wysłuchania podcastu (link w komentarzu) i do dzielenia się Waszymi historiami. Czy macie doświadczenie "nagabujących" albo przemawiających i oczekujących zmarłych? Czy wierzycie, że ci, którzy odeszli mogą wysyłać znaki swojej obecności? Czy takie znaki były dla Was wspierające w procesie żałoby?

🔹 Listopad to miesiąc, kiedy umarli przbywają najbliżej żywych. W kolejnej odsłonie podcastu „Po Domowemu" zajmujemy się granicznym doświadczeniem śmierci i pytamy o to, co żywi robią dla umarłych?

🔹 Naszą przewodniczką jest książka belgijskiej filozofki i antropolożki Vinciane Despret „Wszystko dla naszych zmarłych. Opowieści tych, co zostają" (Karakter). Z Moniką Stasiak, celebrantką świeckich ceremonii pogrzebowych związaną z Instytutem Dobrej Śmierci, rozmawia o niej i o wielu innych kontekstach śmierci Marta Zdanowska.

🔹 Kim są duchy nazywane uchodźcami ontologicznymi i czy istnieją w każdej kulturze? Czy Despert, otwierając swój esej na doświadczenie seansów spirytystycznych, znaków czy akuszerek zmarłych nie jest trudna do zaakceptowania dla czytelnika, kierującego się racjonalnością. Czego potrzebują zmarli, a co potrafią im ofiarować żywi?

Link do podcastu: https://open.spotify.com/episode/6V26KRrdhUrnPdFjhIInY9

Za oknami wczesny październikowy wieczór. Mgły ścielą się po polach. Poza przejeżdżającym sporadycznie samochodem nic ni...
31/10/2024

Za oknami wczesny październikowy wieczór. Mgły ścielą się po polach. Poza przejeżdżającym sporadycznie samochodem nic nie zakłóca spokoju pogrążonej we śnie ziemi.

Wewnątrz ostatnia krzątanina przy kuchni, rozstawianie na stole dań z maku, miodu, pszenicy i grzybów. Rozkładanie naczyń – zawsze jednego więcej niż liczba domowników. Zapalanie świec. Za chwilę żywi i umarli zasiądą razem do stołu.

Dylemat: Wszystkich Świętych czy Halloween od dawna nie jest już naszym dylematem, może dlatego, że słabo odnajdujemy się w binarnych podziałach, które tak dobrze sprzedają się w mediach. A także dlatego, że większe znaczenie niż nazwa ma dla nas sens, który za nią stoi.

Jako dziecko uwielbiałam rodzinne wyjazdy na Wszystkich Świętych i Zaduszki. Palenie zniczy na grobach i ustawianie ich tak, by zaspokoić matematyczną potrzebę symetrii mojej mamy. Spotkania z dawno niewidzianymi krewnymi i rysowana za każdym razem od nowa sieć powiązań między nazwiskami na pomnikach, spotykanymi ciociami i wujkami a mną. Cukierki niczym as z rękawa wyciągane z torebki przez babcię. W domu po pradziadkach stół, przy którym nie sposób wszystkich pomieścić, więc albo je się na tury albo w kątach i kątkach tworzy się drugi i trzeci rząd jedzących i rozmawiających jednocześnie. Powtarzany z roku na rok rytuał pytań i odpowiedzi, co u kogo, jak życie płynie, jakie radości i smutki niesie ze sobą. Dla mnie Wszystkich Świętych było przede wszystkim tym stołem w wiejskiej kuchni, wokół którego toczyło się życie.

Później, już jako dorosła, weszłam na ścieżkę druidyzmu, który pokazał mi, jak w praktykach towarzyszących obrotom koła roku szukać osobistych sensów, pytań i odpowiedzi. W czasie święta Samhain w październikową noc wychodziłam więc na zewnątrz, paliłam ogień i zapraszałam przodków – bliskich i dalekich. Czasem bardzo dalekich, bo dzięki tym medytacjom poczułam wyraźnie, że w wirze krążącej materii, scalających się i znów rozpadających cząsteczek, uznawanie za swoich jedynie ludzkich przodków, jest wycinkiem rzeczywistości znacznie szerszej, bardziej złożonej, takiej, w której więzi pokrewieństwa łączą nas również z sarnami i pająkami, z sosnami rosnącymi na klifach, a nawet z samymi klifami i rzeką płynącą u ich stóp.

Kiedy na świecie pojawił się nasz syn, a w lesie przy domu spoczęła nasza kotka Zuza, zaczęliśmy obchodzić swoje własne, rodzinne Dziady. Chcieliśmy, żeby T. miał poczucie łączności z tymi, których odeszli. Żeby nauczył się wsłuchiwać w ich historie ze zrozumieniem i uznaniem, choć bez idealizowania i stawiania na pomnikach. Uhonorować ich i dać im to, czego potrzebują, ale iść ich ścieżką o tyle, o ile nie jest ona krzywdząca dla nas samych i dla tych, którzy przyjdą po nas. Zapraszać do naszych rozmów i obrzędów śmierć tak samo jak zapraszamy do nich życie.

Czekamy zawsze na ten spędzany z przodkami i przodkiniami wieczór; wychodzimy w noc, by zostawić im jedzenie; oglądamy stare fotografie i snujemy opowieści o dziadkach i babciach, poszerzając przestrzeń pamięci. I chyba udało się nam uchwycić to, co ważne, bo ośmioletni T. postanowił ostatnio przelać swoje myśli o Dziadach na papier i napisał to, co możecie (za jego zgodą) przeczytać na załączonej grafice.

A w międzyczasie popkultura dotarła nawet na naszą opoczyńską wieś i możliwość przebierania się za potwory oraz wkładania świeczki w dynię okazała się być tak kusząca, że T. już drugi albo trzeci rok z rzędu obchodzi z jedną z babć ich prywatne, dwuosobowe Halloween, dekorując jej dom sztucznymi pajęczynami i wizerunkami kościotrupów. Takie jego prawo i nie mamy zamiaru wyperswadowywać mu „obcych wpływów” w imię obrzędowego puryzmu.

Co roku więc mamy swoje domowe Dziady, po których ja kontynuuję rozmowę z przodkami już indywidualnie, medytując przy ogniu Samhain. Zwykle odwiedzamy też w tym czasie rozsiane po województwie groby bliskich, między innymi po to, by spotkać się z żywymi, posłuchać tego, co mają do powiedzenia oraz zapalić nowe znicze dla tych, których w ostatnich latach ubyło z naszego grona. Do tego od dwóch lat przygotowuję łódzkie Dziady społeczne – dla osób chcących wspominać, przywoływać i karmić przodków we wspólnocie ustanowionej przez obrzęd. A na szkolne Andrzejki T. ma zamiar przebrać się za zębatą dynię, bo w naszej miejscowości to właśnie andrzejkowa dyskoteka jest buforem dla dzieci chcących nosić przebrania czarownic i groźnych stworów.

Opowieść o śmierci i zmarłych jest stara jak świat i może pomieścić bardzo wiele: pamięć, więź, zakorzenienie, miłość, troskę, wiarę w możliwość powrotów, wzmacnianie i spajanie społeczności żyjących, docenienie każdej minuty każdego dnia, żarty, zabawę, teatralność. Kluczowe jest, żeby wiedzieć: po co, z kim i dla kogo, a cała reszta będzie wypływać z tego jasną krynicą i działać w sposób, jakiego potrzebujemy my i ci, którzy odeszli.

Dobrych Dziadów 🕯

Spotkania, sploty i wątki. Snucie opowieści, pająka i pieśni. Rozmowy – dużo rozmów. Dzielenie się światłem i jedzeniem....
29/10/2024

Spotkania, sploty i wątki. Snucie opowieści, pająka i pieśni. Rozmowy – dużo rozmów. Dzielenie się światłem i jedzeniem. Historie z pogranicza światów, które
wypowiedziane mogą być tylko w momencie progowym. Wiadomości przesyłane stąd-tam za pośrednictwem wąskiej szczeliny w czasie i przestrzeni. Gesty przynależności i miłości...

Tak było na drugiej edycji łódzkiego świata Dziadów, w czasie którego łączyliśmy światy zmarłych i żywych; tych, co odeszli i tych, co zostali.

Ale Dziady to przede wszystkim ludzie, bez których to spotkanie by nie zaistniało. To Waszymi głosami, myślami i działaniami dokonywało się wszystko, co tego dnia i wieczora miało miejsce. To Wasze ręce tworzyły z maku, pszenicy, miodu i grzybów obrzędowe dania. To dzięki Wam powstał ze słomek i bibuły pająk, który zawisł potem w naszym świętym kącie.

🔹 Dziękuję za Waszą zaangażowaną obecność; za zaufanie w dzieleniu się tym, co osobiste; za uwagę i delikatność w wysłuchaniu historii straty. Dziękuję za wszystkie piękne i karmiące spotkania z Wami tego dnia. Dziękuję za to, że byłyście i byliście współ-gospodyniami i współ-gospodarzami tego wydarzenia. I jeszcze za Wasze dary, dzięki którym inicjatywa Food Not Bombs wzbogaciła się o niemal 600 zł.

🔹 Dziękuję Lilianie Misiak-Kuźbik, pod opieką której powstał wspaniały sieradzki pająk oraz Oldze Łoś, która trzymała przestrzeń głosu w czasie warsztatów pieśni i w trakcie obrzędu.

🔹 Dziękuję goszczącym nas w swoich progach po raz kolejny Iwonie i Agnieszce ze Stowarzyszenia Kamienica 56.

🔹 Dziękuję Maćkowi, który wspierał logistykę wydarzenia, począwszy od mocowania pająka, a na noszeniu naczyń i robieniu dokumentacji skończywszy.

🔹 Osobne podziękowania (ale tak naprawdę kluczowe) są dla przodkiń i przodków – tych wymienionych z imienia i tych bezimiennych, których zapraszaliśmy do wspólnego świętowania. Niech Wam nie zabraknie światła i pamięci.



Wydarzenie było objęte matronatem Instytutu Dobrej Śmierci.

Projekt dofinansowano w ramach: Miejskiego Programu Mikrograntów 2024 finansowanego z budżetu Miasta Łodzi oraz przez Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021 - 2030 realizowanego przez Centrum OPUS.

Co jadają przodkowie? Dlaczego nie korzystają z soli? Co ma wspólnego z kuchnią zaświatów fermentacja, a co mak i pszeni...
24/10/2024

Co jadają przodkowie? Dlaczego nie korzystają z soli? Co ma wspólnego z kuchnią zaświatów fermentacja, a co mak i pszenica?

O tym wszystkim posłuchacie w trakcie przygotowywania dań na ucztę z okazji Dziadów, które rozpocznie się już w najbliższą sobotę (26.10) o godz. 14.00. Wspólnie przyrządzimy zaświatowe super food czyli kutię, a także zupę grzybową i inne smakołyki.

Kulinarną część spotkania poprowadzi z Wami Monika Stasiak, z którą spotkacie się także w części wieczornej, na kręgu wspomnień o bliskich i w czasie następującego po nim obrzędu.

Monika jest antropolożką, absolwentką Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Łódzkiego oraz Uniwersytetu Ludowego Rzemiosła Artystycznego w Woli Sękowej. W ramach fundacji „Na progu” prowadzi świeckie ceremonie przejścia towarzyszące progowym momentom życia ludzkiego: narodzinom dzieci, dorastaniu, zawieraniu małżeństwa i pożegnaniom. Jest członkinią kolektywu Instytutu Dobrej Śmierci. Edukuje w obszarze obrzędowości, a także śmierci, żałoby i straty. Tworzy i opowiada baśnie.

Jeśli chcecie dołączyć do wspólnego świętowania, dzielenia się wspomnieniami, śpiewu, tworzenia pająka i gotowania – piszcie. To ułatwi nam zaplanowanie przestrzeni tak, byśmy wszyscy czuli się komfortowo.
Szczegóły wydarzenia w komentarzu.

Fot. kawaisztukapl

„Powracasz w ziemię, co matką twą była,Teraz cię strawi, niedawno żywiła!Tak droga każda, którą nas świat wodzi,Na ten u...
23/10/2024

„Powracasz w ziemię, co matką twą była,
Teraz cię strawi, niedawno żywiła!
Tak droga każda, którą nas świat wodzi,
Na ten ubity gościniec wychodzi.”

Tradycyjne pieśni pogrzebowe często niosły ze sobą przesłanie „Vanitas” (łac. marność), mówiące o nietrwałości ziemskich dóbr w obliczu spraw ostatecznych. W niektórych z nich, poza atmosferą przemijania, nieuniknioności i grozy śmierci znajdujemy jak w powyższym utworze porównania ziemi do matki, do której powracamy u kresu swojego żywota. Ten motyw znany jest nie tylko z pieśni religijnych. W mitologii słowiańskiej świat wziął swój początek z boskiego połączenia Nieba i Ziemi, a część wizji powstania człowieka mówi o tym, że wyrośliśmy z ziemi na podobieństwo roślin lub grzybów. Powrót do niej mógł być więc nie tylko kresem ludzkiego żywota, ale włączeniem go ponownie w wielki cykl na tej samej zasadzie, na której zasiane ziarno wschodzi potem wraz z wiosną.

Więcej o utworach towarzyszących pożegnaniom dowiecie się już w najbliższą sobotę, 26 października w trakcie warsztatów towarzyszących łódzkiemu świętu Dziadów, które poprowadzi Olga Łoś. Warsztaty zaczynają się o 14.00 i potrwają około 1,5 godziny, a pieśni będziemy potem wspólnie śpiewać w trakcie części obrzędowej święta.

Kim jest osoba, która Wam o nich opowie i wspólnie je z Wami zaśpiewa?

Olga Łoś to etnolożka, śpiewaczka, asystentka w Dziale Wierzeń, Obrzędów i Folkloru w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi. Jest członkinią Fundacji Po Staremu. Prowadzi warsztaty śpiewu tradycyjnego w Łodzi i okolicach, organizuje potańcówki i wydarzenia związane z polskim rokiem obrzędowym. Doświadczenie śpiewacze zdobywała od dziecka na Podlasiu u autentycznych śpiewaczek ludowych, przede wszystkim u boku swojej babci, na prywatnych lekcjach, jako członkini chóru prawosławnej Archikatedry Łódzkiej oraz podczas badań terenowych w podłódzkich wsiach. Jest założycielką zespołu Hanok, wykonującego tradycyjne pieśni Podlasia.

Szczegółowe informacje o Dziadach i o zapisach na nie znajdziecie w komentarzu.

fot. Fundacja Po Staremu.

Wydarzenie objęte jest matronatem Instytutu Dobrej Śmierci.

Organizację święta wspiera: Stowarzyszenie Kamienica 56

Projekt dofinansowano w ramach: Miejskiego Programu Mikrograntów 2024 finansowanego z budżetu Miasta Łodzi oraz przez Narodowy Instytut Wolności - Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021 - 2030 realizowanego przez Centrum OPUS.

„Szczęśliwy dom, gdzie pająki są”. Bo choć pająk-zwierzę zwykle nie miał w folklorze zbyt dobrych konotacji, to już pają...
22/10/2024

„Szczęśliwy dom, gdzie pająki są”. Bo choć pająk-zwierzę zwykle nie miał w folklorze zbyt dobrych konotacji, to już pająk ze słomy i bibuły lub grochu przynosił do domu urodzaj i obfitość.

Tadeusz Seweryn w pracy „Podłaźniki” uznaje pająki wieszane na Szczodre Gody/Boże Narodzenie u tragarza, nad drzwiami lub w rogu izby za rozbudowaną formę dziada (baby) lub diducha stawianego w izbie. Diducha tworzono z pierwszego zżętego snopa zboża, a ziarno z niego pochodzące wykorzystywano do kolejnego zasiewu. Był więc wyrazem ciągłości między plonami minionymi a tymi, których dopiero oczekiwano. Miał wspierać dobrobyt na wielu poziomach, bo zdarzało się, że pochodzącą z niego słomę rozścielano po polu kapusty lub podkładano kurom jako wyściółkę, by dobrze się niosły.

To jednak nie koniec, bo dziad (określany też Królem, świętym Józefem czy Aniołem Stróżem, a więc wiązany z sacrum), zawdzięczał swą nazwę prawdopodobnie temu, że mogły znaleźć w nim schronienie dusze zmarłych przodków i za pośrednictwem tego nośnika dołączyć do wieczerzy. Późniejsze rozbudowane pająki byłyby więc rozwinięciem tej dawnej tradycji, choć towarzyszyło mu również częściowe zatracenie towarzyszących jej znaczeń.
Nasz, przygotowywany w trakcie sobotniego święta Dziadów pająk będzie łączył światy i zaświaty, dając schronienie nie tylko duchom, ale też wiadomościom, myślom, intencjom, które pragniecie swym bliskim przekazać. Tak jak prawdziwe pająki snują swe nici łącząc różne przestrzenie, tak nasz – tworzony wraz z Wami pająk będzie wyrazem więzi, która nie znika wraz z odejściem bliskiej osoby i która do funkcjonowania potrzebuje czasu, przestrzeni i miłości.

Jeśli chcecie snuć te nici pamięci i bliskości wraz z nami, dołączcie już w najbliższą sobotę, 26.10 do łódzkiego święta Dziadów (link w komentarzu). Każda i każdy będą tu mile widziani, bo to przestrzeń otwarta dla Was, Waszych uczuć i potrzeb.

Zapraszamy :-)

Zdjęcie z pochodzi ze zbiorów Muzeum Wsi Mazowieckiej w Sierpcu. Autorką jest D. Krześniak.

Z kim spotkacie się na tegorocznym święcie Dziadów już w najbliższą sobotę 26 października?Na przykład z Lilianą Misiak-...
21/10/2024

Z kim spotkacie się na tegorocznym święcie Dziadów już w najbliższą sobotę 26 października?

Na przykład z Lilianą Misiak-Kuźbik, która w ramach części warsztatowej opowie Wam o idei świętego kąta i tego, co zwykle się w nim znajdowało oraz stworzy wspólnie z Wami słomkowego pająka, którego zaprosimy do części obrzędowej wydarzenia.

Liliana jest koordynatorką i pomysłodawczynią projektu „Słowiańska Inspiracja” oraz projektów związanych z rękodziełem historycznym, mających na celu przybliżenie historii i kultury w przystępny, interaktywny sposób. Jest entuzjastką kultury, historii i tradycji słowiańskiej. Przybliża kulturę i tradycje związane z czasami przedchrześcijańskimi oraz ich pokłosiem w polskiej kulturze ludowej.

Jest również zaangażowana w działania rekonstrukcyjne Grupy Rekonstrukcji Historycznej a jako pracownik działu edukacji muzeum zawodowo zajmuje się popularyzacją wiedzy o historii człowieka na terenach obecnej Polski.

A o pająkach (nie tylko tych słomianych) i ich roli w łączeniu z zaświatami będzie tego wieczora więcej, bo jeden z nich będzie bohaterem opowieści, którą usłyszycie…

Zapraszamy serdecznie :-)

Szczegóły wydarzenia w komentarzu 👇

Kiedy w październiku 2022 w Państwowe Muzeum Etnograficzne zaczynałam eksperymentalny wówczas cykl spotkań z baśnią dla ...
20/10/2024

Kiedy w październiku 2022 w Państwowe Muzeum Etnograficzne zaczynałam eksperymentalny wówczas cykl spotkań z baśnią dla kobiet, nie spodziewałam się, że będziemy przysiadywać na ławeczce ustawionej „Na przychaciu” przez kolejne dwa lata.

Nie spodziewałam się wówczas wielu rzeczy. Na przykład, że będę nie tylko opowiadać baśnie już obecne w folklorze, ale też znajdę słowa, by wybrzmiały te historie, które dopiero do mnie przychodzą i domagają się opowiedzenia.
Nie wiedziałam też, że za sprawą Przychacia nabiorę śmiałości, żeby włączać opowieści w ceremonie, które prowadzę. I pewnie nigdy by się to nie stało, gdyby nie ogrom ciepłych słów, jakie usłyszałam od uczestniczek spotkań i które sprawiły, że uwierzyłam w swoją moc opowiadania.

I tu właśnie jest miejsce na najważniejsze: kobiety. Bez nich – bez Was, Waszego zaufania, mądrości, uważności na siebie nawzajem nie byłoby Przychacia. Bo nie wystarczy wystawić ławeczki przed domem i zacząć opowiadać. Musi jeszcze znaleźć się ktoś, kto zechce się dosiąść.

Dzięki Wam baśnie zaczynają żyć zaraz po tym, jak je opowiem, poszerzając sieci znaczeń, dodając do nich nowe nitki i połączenia.

Bez Waszego udziału nie byłoby przebiegającego w atmosferze przygody i niepoprawności politycznej topienia Marzanny w Wiśle, okadzania Zachęty, wspólnego motania, haftowania i śpiewu.

Dzięki Wam za każdym razem przekonuję się, że tysiąclecia patriarchatu nie zniszczyły całkiem więzi między kobietami, w której ja także od jakiegoś czasu uczę się zadomawiać i w której jest miejsce na wszystko: na śmiech i na łzy, na gadanie i na ciszę, na działanie albo na zwykłe (niezwykłe) bycie tu i teraz dla siebie nawzajem. Bez oceniania, bez złośliwości, ze zrozumieniem, że każda może mieć inaczej, z gotowością do wysłuchania nie tylko tego, co lekkie i przyjemne, ale też tego, co trudne. To jest siła, która nie bierze się z powierzchownych manifestacji, z gry pozorów, z zakładania męskiej maski. To siła, która płynie z głębi, z zaufania, z umiejętności mówienia tego, co płynie prosto z serca.

Dziękuję po stokroć Wam, które przysiadacie na ławeczce i dziękuję baśniom, że dostarczyły mi języka, który pozwala zanurzyć się pod powierzchnię rzeczy.
A na zdjęciu, pożyczone od Małgorzaty „Akuszerki”, które dopiero będę czytać, ale czuję, że tytuł dobrze koresponduje z klimatem naszych spotkań :-)

PS I to nie jest ostatnie słowo – Przychacie trwa, Otwarty Jazdów przygarnął nas pod swój dach, więc ławeczka czeka

Wszyscy mają - nie Mambę oczywiście, tylko książkę Sary Orzechowskiej "Kobiety i rośliny w folklorze polskim" - mam i ja...
17/10/2024

Wszyscy mają - nie Mambę oczywiście, tylko książkę Sary Orzechowskiej "Kobiety i rośliny w folklorze polskim" - mam i ja ☺️

Na razie wiele nie napiszę, bo dopiero dotarła (wydawnictwo Scholar ją wznowiło po okresie niedoborów!) poza tym, że już wstęp czytałam z wypiekami na twarzy:

"W tym ekosystemie znajduje się gatunek, o którego kulturze mowa w pracy - człowiek. Jego bliskość z innymi gatunkami, zauważalna zwłaszcza w kulturze chłopskiej, miała nie tylko charakter fizyczny, lecz także symboliczny, duchowy, wręcz ontologiczny. Do bytów zamieszkujących ekosystem na wsi zapewne dodano by jeszcze duchy, demony, diabła i Boga oraz ich liczne reprezentacje, stąd warto już na samym początku pracy wprowadzić termin ".

Nie mogę się doczekać całości - jak przeczytam, będę się dzielić wrażeniami :-)

A u Was barszcz czy grzybowa? :-) O różnicach i podobieństwach kulinarno-regionalnych oraz ich przyczynach porozmawiamy ...
16/10/2024

A u Was barszcz czy grzybowa? :-) O różnicach i podobieństwach kulinarno-regionalnych oraz ich przyczynach porozmawiamy już w najbliższy piątek 18.10 o godz. 17:00 w Biblioteka Otwarta

Szykujcie arsenał najbardziej dziwnych, nietypowych i budzących emocje zwyczajów kulinarnych w swoich rodzinach, bo to takie spotkanie, w trakcie którego będę mówiła nie tylko ja, ale także Wy i Wasze jedzeniowe doświadczenia. Przyjrzymy się wspólnie potrawom codziennym i świątecznym, zobaczymy, które z nich są w Waszych domach obecne od pokoleń, a które trafiły tam w drodze przeprowadzek czy pojawiania się nowych członków rodziny. Opowiem też trochę o tym, jaką rolę odgrywało jedzenie w życiu naszych przodkiń i przodków, jakie sensy i funkcje mu nadawano.

Mam nadzieję zobaczyć się z Wami już w piątek 🥚🍞🧂

A mem pochodzi z wykładu, który powstał dla Muzeum Mitologii Słowiańskiej, ale ponieważ dobrze oddaje kulinarne emocje, to się dzielę :-)

Mieszka w domu ukrytym w głębi lasu. Ma kościaną nogę, nie widzi na jedno oko, długim nosem wbija się w powałę. Jej dzie...
15/10/2024

Mieszka w domu ukrytym w głębi lasu. Ma kościaną nogę, nie widzi na jedno oko, długim nosem wbija się w powałę. Jej dziećmi są węże, żaby i jaszczurki. Jednym pomaga w ich zadaniach, innych zjada jak kurczaki. Ten, kto dotrze do jej chaty, z pewnością nie wróci już taki sam...

W czasie sobotniego spotkania „Na przychaciu” Baba Jaga będzie nas prowadzić przez proces straty, pożegnania i powrotu do siebie. Podążając do jej chaty zanurzymy się w Czarną Noc, poczekamy na Jasny Świt i razem z Czerwonym Słońcem spróbujemy rozciągnąć cienką jak koński włos linię między światami. Przyjrzymy się także temu, co żegnamy lub pożegnałyśmy, spróbujemy wspólnie te straty ośpiewać i uhonorować.

Jeśli chcesz dołączyć, posłuchać baśni i podążyć wraz z nami do ciemnego lasu, zapraszam Cię do udziału. Spotykamy się w sobotę 19.10 o 17:00 na Osiedlu Jazdów. Szczegóły wydarzenia i zapisów znajdziesz w komentarzu.

Do zobaczenia 🐍

rys. Iwan Bilibin

Historie o nadziei i stracie, o odwadze wyrażania siebie, mierzeniu się z własnymi słabościami i kłodami rzucanymi pod n...
14/10/2024

Historie o nadziei i stracie, o odwadze wyrażania siebie, mierzeniu się z własnymi słabościami i kłodami rzucanymi pod nogi przez przewrotny los.

Wśród nich także fragment mojej opowieści o rytuałach, żegnaniu się z bliskimi z miłością i tak jak tego potrzebujemy.
Cieszę się, że mogłam być częścią tego projektu. Praca z całym zespołem kuratorskim i technicznym była bardzo ciekawym doświadczeniem, a efekt przerósł wszelkie oczekiwania. Dziękuję 💚


Wczorajszy dzień spędziłam na bydgoskiej konferencji "Po stracie" zorganizowanej przez Fundację Sensorium. Opowiadałam o...
06/10/2024

Wczorajszy dzień spędziłam na bydgoskiej konferencji "Po stracie" zorganizowanej przez Fundację Sensorium. Opowiadałam o Death Cafe - m.in. o tym, skąd się wziął pomysł rozmów o śmierci przy kawie, jaki cel przyświeca tym spotkaniom i na co warto zwrócić uwagę, gdy się je facylituje.

Z ciekawością wysłuchałam pozostałych wystąpień, w tym fantastycznego wykładu o wspieraniu bliskich i samych siebie w żałobie prowadzonego przez Marię Puchalską z Instytutu Dobrej Śmierci.
Nigdy za wiele mówienia, że z żałoby nie trzeba się "leczyć" i że sposobów jej przeżywania jest tyle, ile osób. A może tyle, ile jest sposobów budowania relacji z drugim człowiekiem. Bo jak przypomniała Maria w podsumowaniu swojego wystąpienia, rewersem żałoby jest miłość.

A rozmowy o śmierci przeszły płynnie w życie i uważne spotkanie z drugim człowiekiem. Z Marią i Kasią Borowczak, która także jest członkinią kolektywu IDŚ, spędziłyśmy dobre, gęste od rozmów popołudnie. Cieszę się ogromnie, że istnieje Instytut i mogę być jego częścią. Te spotkania napełniają mnie zawsze inspiracjami i energią na długi czas 💚

PS Skoro już była mowa o Death Cafe, to spieszę donieść, że z łódzką wracam w listopadzie, bo październik jest, jak widać było w poprzednim poście już mocno wypełniony rozmowami i wykładami o sprawach ostatecznych.

Autorką zdjęć z wystąpienia jest Kasia Borowczak.

Korzystając z faktu, że spędzam sobotni poranek w pociągu, wrzucam na kolejnych slajdach tę „w nicość śniącą się drogę” ...
05/10/2024

Korzystając z faktu, że spędzam sobotni poranek w pociągu, wrzucam na kolejnych slajdach tę „w nicość śniącą się drogę” wraz z wydarzeniami i miejscami, gdzie możecie mnie w październiku spotkać – opowiadającą baśnie, prowadzącą wykłady lub obrzędy, a także zapraszającą Was do wspólnych działań warsztatowych.

Czas jest jesienny, skłaniający do kierowania się ku wnętrzu i sprawom ostatecznym, więc wokół szeroko pojętych zaświatów będą krążyć nasze spotkania (oprócz jednego, które będzie dedykowane jedzeniu 🍞).

Poniżej rozwinięcie tego, co wyczytacie na slajdach (sukcesywnie będę też zamieszczać linki do wydarzeń):

🔹 12 i 13.X (sobota, niedziela) od 20.00 do 22.00 będę uczestniczyć (fizycznie i jako „avatar” na pomniku Tadeusza Kościuszki w Łodzi), w projekcji w ramach przedsięwzięcia artystycznego Krzysztofa Wodiczko „Emancypacje”. Kościuszko przemówi też ustami wielu innych osób, a w czasie wydarzenia będziecie mogli porozmawiać z całym zespołem projektu.

🔹 17.X (czwartek) o 18.00 w ramach w Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi opowiem Wam o tym, jak bywała przedstawiana śmierć w baśniach i przekazach ludowych, czy zawsze była tylko straszną kostuchą i skąd wzięły się jej wizerunki. A zaczniemy oczywiście od baśni :-)

🔹 18.X (piątek) o 17.00 w Biblioteka Otwarta, spotkamy się na warsztatach, w ramach których zaproszę Was do rozmowy o jedzeniu: tym codziennym i świątecznym; tym, które przywędrowało z Waszymi rodzinami do Łodzi z różnych stron. Wspólnie spróbujemy stworzyć mapę swoich kulinarnych korzeni.

🔹 19.X (sobota) o 17.00 widzimy się w Otwarty Jazdów na kolejnym bajaniu i rozmowach „Na przychaciu”.

🔹 26.X (sobota) to oczywiście łódzkie święto Dziadów, w ramach którego będziemy wspominać zmarłych bliskich, śpiewać pieśni o stracie i tworzyć słomianego pająka, który posłuży nam do części obrzędowej. Co jeszcze? O tym już niebawem. Zaczynamy warsztatowo od 14.00, a z główną częścią wydarzenia od 17.00. Całość w Stowarzyszenie Kamienica 56.

🔹 27.X (niedziela) o 11.00 razem z Klaudyną z "Trwania w dobrostanie" zapraszamy Was do Kolonii Karczmy na wspólne przygotowanie do zimowania poprzez opowieść o trzech drzewach i leśną kąpiel

🔹 I last but not least 29.X o 18.00 w Biblioteka TUVIM kolejna część warsztatów etnograficznych – tym razem będę Was chciała zaprosić do rozmowy o zwyczajach pogrzebowych, które pamiętacie ze swoich rodzinnych stron i które często potrzebują, by się nimi podzielić i poszukać stojących za nimi sensów.

Cieszę się ogromnie na wszystkie spotkania z Wami. Do zobaczenia :-)

Adres

Łódź

Telefon

+48516827053

Strona Internetowa

Ostrzeżenia

Bądź na bieżąco i daj nam wysłać e-mail, gdy Na progu - rytuały przejścia, warsztaty, ceremonie świeckie umieści wiadomości i promocje. Twój adres e-mail nie zostanie wykorzystany do żadnego innego celu i możesz zrezygnować z subskrypcji w dowolnym momencie.

Skontaktuj Się Z Firmę

Wyślij wiadomość do Na progu - rytuały przejścia, warsztaty, ceremonie świeckie:

Widea

Udostępnij