Nasza HISTORIA: "da capo", czyli od początku. W 1993 roku postanowiliśmy połączyć swe siły,
by powstało coś nowego, angażując twórcze pomysły, dotychczas
wykorzystywane jako hobby. Ilona - wizje plastyczne, raczej jako
kontynuacja tradycji rodzinnych niż skutek wykształcenia (kierunek
filologiczny). Witold - przedtem pianista, w realizacji planów budowy
instrumentów muzycznych wykorzystał również
wiedzę zdobytą w szkole
(dyplom AM w 1980 r.). Najpierw były duże instrumenty. Pierwszy klawesyn powstał w 1986 roku - do
dziś wykorzystywane w jednej ze szkół muzycznych. Kiedy w latach 90-tych
rynek ożył, zaczęły pojawiać się niecodzienne zamówienia składane głównie
przez tworzące się w tym okresie kapele. Miedzy innymi zbudowaliśmy wtedy
pomniejszony (do rozmiarów 126p) klawesyn o pełnej skali i długości
zaledwie 120 cm. (zespół muzyków, który go zamówił istnieje do dziś, jest
to znana Capella z Pomorza). Ciekawy był też nasz udział w losach
niektórych fortepianów, których konserwację (a raczej zmartwychwstanie)
wykonaliśmy. Jeden z nich trafił z Lwowa do Gdańska, przystanek w Krakowie
zmienił go nie do poznania - w dwóch odcieniach różu, indygo i złota
prezentuje się i brzmi doskonale w sali koncertowej wspomnianego powyżej
zespołu muzyków z Pomorza. Drugi - też całkowicie zrujnowany w jednym z
wielu zamykanych muzeów Lenina, zyskał nowe życie i w odcieniach
kosodrzewiny i szarotek funkcjonuje w jednym z pensjonatów w Zakopanem. Warto wspomnieć, ze tego typu kompleksowe konserwacje były często bardziej
pracochłonne niż zbudowanie instrumentu od początku. W latach 90-tych równolegle do dużych zaczęliśmy budować także mniejsze
instrumenty - klawikordy i szpinety przenośne. Postępująca miniaturyzacja
doprowadziła w 1998 roku do wymyślenia "graczy" - grających miniatur
przeznaczonych na prezenty. Ponieważ wszystko wykonywaliśmy ręcznie w
naszej pracowni, dysponowaliśmy dużą ilością małych kawałków wartościowego
drewna, które zostawało po zbudowaniu większych instrumentów. Mogliśmy to
wykorzystać budując Gracze. W ostatnich latach powstały też katarynki. Najpierw miniaturowe i podobnie
jak gracze - jako prezenty. Potem także większe - przeznaczone do grania
na ulicy. Katarynki otworzyły nowy rozdział w da capo i bardzo poszerzyły
krąg naszych Klientów. Teraz zamawiający może wybrać sobie melodię i
chcieć ją zainstalować w instrumencie, lub zamówić katarynkę o specjalnym
przeznaczeniu. Czasem doprowadzało to do zabawnych sytuacji. Pewnego razu
producent szynek chciał zamówić u nas instrument, który swym brzmieniem
miałby uświetniać prezentację jego wyrobów. Ponieważ miał wątpliwości
odnośnie wyboru melodii - zaproponowaliśmy Temat z Ojca Chrzestnego. Więcej się nie odezwał. Na szczęście są też gotowe modele z melodiami. Razem z graczami jest ich kilkadziesiąt. Jakkolwiek wszystkie budowane przez nas instrumenty są realizacją naszych
własnych pomysłów i planów, to również źródłem inspiracji są nasi Klienci. Kilka lat temu powstający w Krakowie ośrodek kultury żydowskiej - Muzeum
Galicja - zamówił serię małych instrumentów. Instytut wykorzystał
miniatury na prezenty dla wyróżniających się gości. Powstał wtedy całkiem
nowy instrument "Szachraj" łączący w sobie elementy kultury kilku
kontynentów. Kolekcja została rozproszona po świecie. Nie można pominąć również wpływu osobistości ważnych w naszym kraju. Kiedy
jedna ze Spółek Skarbu Państwa zamówiła u nas kilkadziesiąt skrzynek z
kolędami - to, by kilku ministrów i sam premier mogli pokręcić korbkami pod
choinką, musieliśmy nauczyć się robić serię bardzo podobnych do siebie,
choć zróżnicowanych prezentów - by nikt nie poczuł się gorzej potraktowany. Przy systemie całkowicie ręcznej pracy, była to prawdziwa lekcja. Jednak największą przyjemnością jest dla nas realizacja wymyślnych potrzeb
indywidualnych Klientów, których nie sposób wszystkich przytoczyć. Daje to
nadzieję na ciągłość w powstawaniu coraz to nowych instrumentów,
zwłaszcza, ze krąg odbiorców miniatur powiększa się z roku na rok.