27/01/2025
Jakby nie patrzeć, to przeleciało równo 35 lat...
"To nam wskazuje na to..., że życie stawia przed nami ciągle coś nowego. I to jest raz. A po drugie! Musimy mieć jednak różne warianty. I to jest dwa! I dlatego proponuje wariant następujący. A gdyby tu była nagle sala klubowo-koncertowa. W przyszłości!"
I na tę przyszłość przyszło długo czekać, przynajmniej w Legnicy, zanim powstała prawdziwie klubowa sala koncertowa, czyli "Spiżarnia" (od 2010 r.). Oczywiście wcześniej do otwarcia miejsca przy Piastowskiej 1 imprezy klubowe, z szeroko rozumianą muzyką rockową, realizowane były w kilku miejscach, np. SDK "Kopernik", Akademia Rycerska, czy "Spiż" - ale jeszcze w wersji salki w piwnicy budynku. Jedno to było miejsce przygotowane pod rockowe granie, a drugie to możliwość kreowania własnej rzeczywistości. Upadek komunizmu w Polsce na przełomie lat 80. i 90., w tym szczególnie części elementów tego systemu zniewolenia w postaci cenzury i generalnie ujmując - uwolnienia swobody działania poza państwowe instytucje np. w sferze kultury, itd. - pozwoliły na wprowadzanie w życie oddolnych działań. Ale, o ile w innych miejscach w Polsce, dość szybko powstały "niezależne", prywatne inicjatywy, o tyle u nas nadal niektóre pomysły realizowane były przy wsparciu lokalnych placówek kultury. I ten załączony afisz o imprezie pod szyldem "Prowincja" jest jednym z przykładów takich sytuacji z lat 90., kiedy pomysły "ludzi z ulicy" realizowana były w ramach działań instytucji kultury. Choć tutaj warto wspomnieć, że sam cykl koncertów "Prowincja" czy też innych jak np. "Hajt Park" oraz serii kilku imprez w kawiarence WDK, miały miejsce jeszcze w poprzednim systemie, tylko dzięki skutecznemu połączeniu oddolnych pomysłów z dobrą wolą pracowników państwowych instytucji, którzy byli otwarcie na takie pomysły, a często sami mocno zainteresowani, i którym udawało im się przekonywać decydentów o "słuszności postulatów młodzieży";).
W przypadku cyklów "Prowincja" nazwa nie była przypadkowa, gdyż nawet po przełomie politycznym '89/'90 instytucje kultury nie zawsze były skore do realizowania swoich statutowych działań, dlatego szukano innych możliwości organizacji koncertów "oddolnych", jak nie w samej Legnicy, to w pobliskich gminnych ośrodkach kultury, np. w Chróstniku, Kunicach czy Golance (...Dolnej lub Górnej?).
Z kronikarskiej obowiązku, koncert w Chróstniku 27 stycznia 1990 roku z udziałem Kary Śmierci z Dzierżoniowa oraz Szczurów Paryża z Jawora zgromadził ok. 150-200 osób, w zdecydowanej większości - przyjezdnych z Legnicy, Lubina, Jawora, Wrocławia i pewnie Złotoryi, Głogowa, Chojnowa, itd. Przy okazji imprezy odbyły się klasyczne manewry między plemienne. Autokary wojewódzkiego przedsiębiorstwa komunikacji w pełni rozładowały sytuacje po imprezie wywożąc jednych w kierunku północnym, innych w południowym.
Z kuchni imprezy można dodać, że panie z ośrodka kultury ugościły muzyków klasycznym polskim bigosem, co niestety zakończyło się połowicznym sukcesem, gdyż powoli - kiedy do tej pory przez kilkadziesiąt lat ludzie walczyli o prawa człowieka - nastawał czas podnoszenia praw zwierząt.
Impreza rozpoczęła się przed czasem, zamiast o 17:30, Szczury zaczęły o 17:15.
Z artefaktów, poza wycinkami z prasy zapowiadających koncert, do dziś nie stwierdzono żadnej fotografii, ani nagrań... choć tutaj można jeszcze postawić znak zapytania, czy nie pojawił się na miejscu ze sprzętem rejestrującym przedstawiciel Muzycznego Radia Legnica - Studio A.