Młyn podobno był wybudowany między 1910-1930 jako młyn elektryczny. Po wojnie pracował jako młyn do początków lat 90.
W roku 1999 moja ciocia kupiła młyn jako budynek przemysłowy. Dosłownie zmiotła resztki mąki i wstawiła meble używane, na dziury w ścianach powiesiła obrazy i tak mieszkała na młynie. W Gorzowie pani doktor w szpilkach i pomalowanymi paznokciami pachnąca Gucci, na młynie “doktorka” jak mawiali tubylcy, chodząca na bosaka z taczką. Z biegiem czasu zamarzyła jej się łazienka i bieżąca woda, więc zaczęła drobny remont, a wyremontowała cały młyn na bogato. Mieszkała tam sama ze zwierzętami - psami i kotami. Prawdziwa Zośka - samośka. Niestety zachorowała na raka. Odeszła niestety zbyt szybko.
1. Młyn obmieciony z mąki, z rupieciarnią, ale stylową rupieciarnią, z wiaderkiem na siusiu w nocy i wychodkiem na dworze. Najpierw była praca na młynie lub w ogrodzie, a dopiero potem zasłużona strawa lub piwko. Ciotka w sile wieku z tysiącem pomysłów.
2. Prestiżowy młyn po przebudowie z dębowymi podłogami, złotymi lustrami i morzem kwiatów na werandzie. Sam remont mnie ominął, bo w tym czasie zostałam po raz pierwszy mamą i zajęłam się własną rodziną i budową naszego domu. Ciotka zmęczona remontem, fachowcami, ale pani na skórzanym fotelu przy kominku w dolnym salonie. Od listopada 2018 do marca 2019 choroba cioci. Ciężki okres dla mnie psychicznie, bezsilność wobec postępującej choroby. Brak chęci cioci do walki, poinformowała nas będąc w stadium, które już nie dawało żadnych szans. Jako lekarz była świadoma swego stanu i nie leczyła się od lat. To był jej wybór i pozwoliliśmy jej odejść na jej warunkach. Żyła przez całe życie i odeszła na swoich warunkach- jak w piosence “My way” Sinatry. A na młynie zapanował spokój, nie smutek, tylko spokój. Ciotka cały czas żyje! Jest zającem, co odwiedza młyn ;)
3. nasz młyn - ogrom przestrzeni w środku i na zewnątrz. Początkowo burza mózgów, co z nim zrobić? Przeprowadzić się? Sprzedać? Wynająć? Weekendy wiosną i latem utwierdziły nas w tym, że jest tam tak fajnie, że trzeba się tym podzielić z innymi, dlatego pomysł na wynajem krótkoterminowy - paskudne wyrażenie- abyśmy my też mieli możliwość pobyć na młynie kiedy chcemy.
Zmieniamy młyn, tonujemy jego “prestiż” jak mawia moja córka. Chcę, aby był bardziej leśny, stonowany, a nie na wysoki połysk i glamour.
Pierwsze pół roku 2020 to czas koronawirusa, dla nas czas młyński. Sprzątania, wyrzucania starych meblościanek na skróty przez okna drugiego piętra, malowania ścian i mebli, szperania po sklepach ze starociami testowania sprzętów przed wizytami gości.
W połowie czerwca 2020 Młyn na Skraju Lasu otworzył się dla gości!
Noclegi- przyjęcia- warsztaty- szkolenia- plenery - pomysły gości mile widziane
Przyjedź, zobacz, zakochaj się, poleć dalej i wróć do Młyna na Skraju Lasu w Starym Polichnie!
Katarzyna z Młyna na Skraju Lasu