27/01/2024
Od wielu lat słyszę od naszych polityków, że nie ma dobrego momentu na walkę o prawa zwierząt. Bo jest przed wyborami, bo tuż po wyborach, bo wśród parlamentarzystów za mało zwierzolubów, bo potrzeba consensusu, bo taki zapis nie przejdzie, bo... Poszłam jak tysiące zwierzolubów do wyborczej urny po to, żeby wreszcie doczekać TEGO momentu. Dlatego bardzo serdecznie proszę: sprawy zwierząt i polskiego dziedzictwa przyrodniczego są niemniej pilne niż ludzkie problemy (punkty "do załatwienia" w trybie pilnym są powszechnie znane: przy zwierzętach towarzyszących kwestie czipowania, schronisk czy opieki weterynaryjnej, sterylizacji i likwidacji łańcuchów, przy gospodarskich- chowu przemysłowego i klatkowego, przy dzikich- skutecznej ochrony ptaków, wilka czy żubra, wprowadzenia ochrony szakala, łosia czy bobra, parki narodowe, oczywiście zaprzestanie polowań zbiorowych i rekreacyjnych, wreszcie dofinansowanie ośrodków rehabilitacji, NGOs i nowela o Ustawie zwierząt, i wiele wiele innych). Jednym z najważniejszych postulatów jest zakaz hodowli zwierząt na futra. Poprzez jenota i wizona (do końca lat 90-tych jeszcze szopa) związany również z występowaniem gatunków inwazyjnych i obcych czyli IGO. Obudziliśmy się nagle z ręką w nocniku po "ubogacaniu" łowisk przez myśliwych i napływie zwierząt z ferm futrzarskich, stwierdzając że mamy gatunki obce, które mogą stanowić zagrożenie dla fauny rodzimej. Jako zoolog i naukowiec pozwolę sobie na opinię: na wybicie szopa czy jenota jest za późno, ale należy po pierwsze zlikwidować fermy, po drugie wprowadzić kastrację oraz wspomóc powstawanie azyli i wreszcie stworzyć projekt ekologiczny, który pokaże, czy te gatunki są nadal intruzami, a ich presja drapieżnicza ma charakter addytywny i miesza w ekosystemach naturalnych, czy też ich obecność stała się trwałą, skompensowaną przez środowisko. I szlag mnie trafia, gdy ktoś krzyczy o "szkodnikach", co jest wbrew biologii, ale również nie opiera się na danych naukowych. Ja będę krzyczeć " zwierzęta czujące, z samoświadomością" (test lustra i zakrywanie łapami oczu u szopiątek) i mój absolutny sprzeciw budzi wydawanie pieniędzy na "poradniki" z opisem możliwych sposobów uśmiercania: dekapitacja, dyslokacja kręgów szyjnych, otrucie etc. W Polsce funkcjonują dwa azyle przyjmujące i utrzymujące dożyciowo IGO w większej populacji (Szopowisko i mój) oraz kilkanaście pojedynczo utrzymywanych osobników i kilka małych grup. Rocznie kilkaset szopów oraz kilkaset jenotów wymaga udzielenia humanitarnej pomocy. Przy tych zwierzętach bardzo często dochodzi do aktów znęcania się: traktowania śrutem, zabijania ciężarnych i karmiących samic, ukręcania głowy szczeniętom lub pozostawiania ich na śmierć głodową. Rzadko udziela się pomocy ofiarom wypadków. W gabinecie weterynaryjnym czeka je przeważnie eutanazja. A populacja w środowisku naturalnym rozmnaża się, działa tu mechanizm intensyfikacji rozrodu przy ekstrakcji osobników ze środowiska. Bardzo serdecznie i publicznie proszę o wywołanie tego problemu biologiczno-społecznego, bo możemy przyjąć tylko kilkadziesiąt osobników w nadchodzącym sezonie: Katarzyna Maria Piekarska , Małgorzata Tracz , Klaudia Jachira , Katarzyna Kierzek Koperska , Szymon Hołownia , Łukasz Litewka . Proszę też serdecznie pozostałych parlamentarzystów o wsparcie. Zwierzęta w Polsce nadal głosu nie mają.