16/08/2023
Coś o nadchodzących wyborach 😊
Poniżej publikujemy najnowszy tekst koordynatora Centrum wolności słowa 👇👇👇
KONFEDERACJA - TAK, DZBANY - NIE
Szanowni zwolennicy Konfederacji. Wkrótce wybory parlamentarne. Mamy nadzieję na dobry wynik. Każdy z nas zagłosuje na jednego z naszych kandydatów. Ja także zamierzam zagłosować na kandydata Konfederacji. Zanim jednak to nastąpi, chciałbym, żebyśmy odpowiedzieli sobie na najprostsze, fundamentalne wręcz pytanie. Dlaczego właśnie Konfederacja?
Wbrew pierwszemu odruchowi myśli, odpowiedzi mogą być aż dwie. Oprócz tej oczywistej, że jesteśmy świadomymi wyznawcami konserwatyzmu, patriotyzmu, wolności etc. jest jeszcze inna odpowiedź. Nazwijmy ją syndromem tik-tokowego zauroczenia lub dosadniej małpiego zachwytu. Pewnie już się domyślacie, o czym mowa.
Kolega Sławomir Mentzen jest doskonałym marketingowcem i niezłym politykiem. Niewykluczone, że jest też dobrym człowiekiem, chociaż ta ostatnia cecha wcale nie jest potrzebna do osiągania wysokich zasięgów, a co za tym idzie dużego tzw. poparcia społecznego. Bez wątpienia będzie on jednym z głównych współautorów wyborczego sukcesu Konfederacji, a dokładniej przekroczenia sondażowych 10%. Oczywiście, że bez Korwina, Brauna oraz innych posłów obecnej kadencji, a także bez poprzedniego, szeroko rozumianego pokolenia naszych działaczy, sukces nie byłby możliwy ale to głównie Pan Sławek jest tym, który na zastanej, bardzo solidnej bazie, umie budować kolejne stopnie poparcia dla Konfederacji.
Wracając do odpowiedzi na nasze pytanie, musimy zmierzyć się ze spostrzeżeniem, iż technologia budowania tego „nadmiarowego” poparcia dla naszych idei jest oparta na prostym, chwytliwym przekazie, a nie na dogłębnym zrozumieniu, dlaczego ewentualne wdrożenie owych idei jest dla Polaków i Polski wyjątkowo korzystne. Takie pozyskiwanie wyborców jest słuszne pod jednym warunkiem: gdy już się zdobędzie wpływ na polityczną rzeczywistość, nie wolno odstąpić od proponowanego dzisiaj przekazu ani na piędź. Wręcz przeciwnie, należy wówczas szczególnie mocno postawić na edukację, formację oraz stawianie wymagań, zwłaszcza intelektualnych, przed tik-tokowym sympatykiem. Nie musi to być łatwe ale jest możliwe do realizacji. Wierzę, że w tym właśnie kierunku zamierzają iść obecni liderzy Konfederacji, gdy już zostaną ministrami.
Skoro mowa o formacji, to warto wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Lista kandydatów Konfederacji jest długa. Są na niej ludzie kompetentni, wykształceni, o silnych podstawach moralnych i mentalnych. Niestety trafiają się też wyjątki. Za każdym takim wyjątkiem stoją oczywiście tzw. inne względy. Przykładowo w pewnym okręgu wyborczym, na dosyć eksponowanym miejscu listy kandydatów na posła znajduje się człowiek, którego główną zaletą jest jego wiernopoddańcza postawa w stosunku do jednego z konfederackich liderów. Przydałoby się może przeprowadzić przyspieszoną edukację i formację owego kandydata, żeby przynajmniej nie kłuł w oczy intelektualną ociężałością, chamstwem, arogancją, nieuczciwością i nieudacznictwem, jeśli już dyplomu, choćby z Wyższej Szkoły Gotowania na Gazie, próżno szukać w jego barku. Niestety nie zanosi się na to, a dzban prawdopodobnie nadal pozostanie tylko dzbanem, nawet, jeśli swojemu panu może służyć jako nocnik.
Dlatego, mimo obaw narażenia się „górze”, mimo służbowych zależności, mimo sieci krępujących powiązań, mimo wreszcie realnego niebezpieczeństwa, że taki ktoś może kiedyś szukać zemsty, gdy już wreszcie zostanie tym Sasinem Konfederacji, pamiętajmy, że nikt nie jest wyłącznym właścicielem prawicowości i że nasze idee, poglądy oraz wolność wyboru są sto razy ważniejsze od nocnych wygód najjaśniejszego nawet lidera.
[Piotr Mikulski]