10/09/2021
To było nowe doświadczenie. Zamienić nudną drewnianą wiatę w magiczny pałac ślubny. O 5 rano pojechałyśmy na balicką giełdę kwiatową. Na chwilę przepadłyśmy. Wśród eukaliptusów, pampas grassów i hortensji bukietowej. Chodziłyśmy jak zaczarowane wśród zapachów i kolorów. I choć czas gonił, wpatrywałyśmy się w te kwiaty, trawy, ozdoby…. Czas na zakupy - dziś tylko ruskus, gipsówka i eustoma. Do tego zerwana na łące nawłoć, gałązki dębu - odpad z miejskiej wycinki i gałązki wierzby z pobliskiego lasu. I zaczęłyśmy czarować surowy namiot. Illuminations rozświetliły konstrukcję wiaty. I już zaczynało być dobrze. Dołożyłyśmy firany, światełka i oryginalne bukiety, jakby z łąki. Najważniejszą częścią dekoracji był centralny słup, wzmacniający wiatę który posłużył jako pień drzewa. Na drzewie zawiesiliśmy lampiony. .wolak zaczarowała stoły, rozkładając swoje gadżety - kryształowe świeczniki, złote sztućce, ręcznie robiona porcelana, lampiony. Nie spotkałyśmy w życiu większego motywatora niż Kasia Wolak. Dekoracja sali z jej cudownymi komentarzami w stylu - jesteście boskie, najlepsze na świecie była czystą przyjemnością. A efekt - zobaczcie sami.